Zarzuciłam torbę na ramię i udałam się do szafki. Otworzyłam drzwiczki, a ze środka wypadła mała karteczka. Otworzyłam ją i przejechałam wzrokiem po czarnych literkach.
"Uważaj z kim zadzierasz. Suko."
Zdenerwowana rozejrzałam się dookoła ale byłam zupełnie sama. Trzasnęłam szafką, a karteczkę schowałam do torby i pośpiesznie udałam się do auta. Jedyne czego w tym momencie chciałam to znaleźć się w domu i pójść spać. Wyszłam ze szkoły kierując się na parking. Chyba jednak ktoś tam u góry mnie nienawidzi. Koło mojego auta zaparkowany był czarny land rover przy którym stała nowa sensacja naszej szkoły i obiekt zainteresowań dzisiejszego dnia. Przeklęłam pod nosem, znowu muszę spotkać się z zielonookim i jego paczką. Przybrałam neutralny wyraz twarzy i ruszyłam do mojego "staruszka". Kiedy podeszłam do drzwi ich rozmowy ucichły i czułam jak spojrzenie każdego skupione jest na mnie. Chwyciłam za klamkę gdy usłyszałam głos jednego z nich.
-Nie sądziłem, że takie coś jeszcze może jeździć - Cała grupka wybuchła śmiechem. Podniosłam głowę i spojrzałam w ich stronę. Było ich pięciu i do tego jakieś dwie dziewczyny. Każdy z nich ubrany był na czarno, a ich ręce pokryte były różnymi tatuażami.
-Daj jej spokój Tomlinson - Odezwała się szczupła blondynka z różowymi pasemkami. Była bardzo ładna. Posłała mi uśmiech i ciągnąc za sobą stojąca obok brunetkę stanęły przede mną.
-Cześć, jestem Perrie,a to jest Eleanor. Dzisiaj wieczorem jest impreza na plaży, wpadniesz? - Podała mi dłoń którą niepewnie chwyciłam.
-Lucy.. Dzisiaj nie mogę, przepraszam - Tak naprawdę nie miałam nic do roboty ale wizja spędzenia czasu w łóżku pasowała mi bardziej niż pójście na imprezę gdzie będzie prawie cała szkoła. Zabrałam rękę i wsiadłam do samochodu. Miałam już zamknąć drzwi kiedy blondynka zdążyła je zatrzymać.
-Nie chcę słyszeć wymówek jest to impreza dla całej szkoły i każdy ma być - Spojrzała na mnie wzrokiem który mówił, że moje próby wykręcenia się pójdą na marne. Westchnęłam i kiedy chciałam się odezwać przerwał mi głos dochodzący zza blondynki.
-Daj spokój Perrie, nie potrzebujemy sztywniary na imprezie - Spuściłam głowę na swoje kolana. Dobrze wiedziałam do kogo należały te słowa.
-Zamknij się Styles. To jak będzie Lucy? - Dziewczyna krzyknęła na chłopaka i pochyliła się w moją stronę.
-Zgoda - Szepnęłam. Blondynka pisnęła i podała mi małą karteczkę.
-Świetnie! Tutaj masz godzinę i dokładny adres, do zobaczenia wieczorem! - Zamknęła drzwi i odeszła z brunetką do śmiejącej się grupki.
Spojrzałam na kartkę. Godzina 19, plaża na obrzeżach Londynu. Wiedziałam gdzie znajduję się to miejsce. Kiedyś z rodzicami spędzałam tam prawie każdy dzień wakacji. Odpaliłam auto i ruszyłam z parkingu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jak zielonooki mi się przygląda. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odwróciłam głowę i pojechałam do domu.
Weszłam do domu, taty jeszcze nie było. Nie byłam głodna więc skierowałam się w stronę mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam laptopa. Postanowiłam puścić sobie jakiś film tym razem wybrałam "Gwiazd naszych wina". Zalana łzami i toną chusteczek spojrzałam na zegarek który wskazywał 17:34 musiałam zacząć się szykować jeśli mam zdążyć. Otworzyłam szafę i stanowczo muszę wybrać się na zakupy. Minęło 10 minut, a ja dalej nie wiedziałam w co mam się ubrać. W końcu postawiłam na czarne, obcisłe jeansy z wysokim stanem i biały crop top. Zgarnęłam rzeczy i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam lekko włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone, przebrałam się i postawiłam na nieco ostrzejszy makijaż. Nigdy jakoś specjalnie nie malowałam się bardziej oprócz maźnięcia tuszem rzęs. Zrobiłam kreski eyelinerem, rzęsy przejechałam mocniej tuszem, a na usta nałożyłam błyszczyk. Przejrzałam się dokładnie w lustrze i ta wersja Lucy nie przypominała w niczym tej codziennej. Zegarek wskazywał 18:40, spryskałam się perfumami i zabierając z biurka telefon i klucze zeszłam na dół. Zostawiłam tacie karteczkę, że wychodzę do Hanny i żeby się nie martwił. Nie chciałam go okłamywać ale wiem, że nie zgodziłby się na imprezę. Nałożyłam czarne vansy, a na ramiona zarzuciłam czarną skórzaną kurtkę. Zakluczyłam drzwi i skierowałam się w stronę samochodu. Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wokół kręciło się sporo ludzi, a z głębi plaży dobiegała głośna muzyka. Teraz nie ma odwrotu. Zamknęłam drzwi i kluczyki schowałam do kieszeni. " Nie potrzebujemy sztywniary na imprezie" przypomniały mi się słowa Harrego, nie jestem nią i mam zamiar udowodnić mu, że też potrafię się bawić. Uśmiechnęłam się pod nosem i pewnym krokiem ruszyłam w stronę palącego się ogniska.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć kochani :) Jest drugi rozdział po dość długiej przerwie ale teraz już wszystko wróciło do normy. Dlaczego nie było rozdziałów? Miałam dość poważny problem z oczami i każdy kontakt ze światłem był nie do zniesienia bardzo was za to przepraszam.
Mamy 24 grudnia i święta :) Chciałabym wam życzyć wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, radości i szczęścia. Żeby każde nawet najmniejsze marzenie się spełniło i dużo wymarzonych prezentów pod choinką.
W rozdziale nie ma za dużo akcji póki co wszystko musi się rozkręcić ale w następnym będzie nieco więcej Harrego i Lucy. Merry Christmas xx
-Nie sądziłem, że takie coś jeszcze może jeździć - Cała grupka wybuchła śmiechem. Podniosłam głowę i spojrzałam w ich stronę. Było ich pięciu i do tego jakieś dwie dziewczyny. Każdy z nich ubrany był na czarno, a ich ręce pokryte były różnymi tatuażami.
-Daj jej spokój Tomlinson - Odezwała się szczupła blondynka z różowymi pasemkami. Była bardzo ładna. Posłała mi uśmiech i ciągnąc za sobą stojąca obok brunetkę stanęły przede mną.
-Cześć, jestem Perrie,a to jest Eleanor. Dzisiaj wieczorem jest impreza na plaży, wpadniesz? - Podała mi dłoń którą niepewnie chwyciłam.
-Lucy.. Dzisiaj nie mogę, przepraszam - Tak naprawdę nie miałam nic do roboty ale wizja spędzenia czasu w łóżku pasowała mi bardziej niż pójście na imprezę gdzie będzie prawie cała szkoła. Zabrałam rękę i wsiadłam do samochodu. Miałam już zamknąć drzwi kiedy blondynka zdążyła je zatrzymać.
-Nie chcę słyszeć wymówek jest to impreza dla całej szkoły i każdy ma być - Spojrzała na mnie wzrokiem który mówił, że moje próby wykręcenia się pójdą na marne. Westchnęłam i kiedy chciałam się odezwać przerwał mi głos dochodzący zza blondynki.
-Daj spokój Perrie, nie potrzebujemy sztywniary na imprezie - Spuściłam głowę na swoje kolana. Dobrze wiedziałam do kogo należały te słowa.
-Zamknij się Styles. To jak będzie Lucy? - Dziewczyna krzyknęła na chłopaka i pochyliła się w moją stronę.
-Zgoda - Szepnęłam. Blondynka pisnęła i podała mi małą karteczkę.
-Świetnie! Tutaj masz godzinę i dokładny adres, do zobaczenia wieczorem! - Zamknęła drzwi i odeszła z brunetką do śmiejącej się grupki.
Spojrzałam na kartkę. Godzina 19, plaża na obrzeżach Londynu. Wiedziałam gdzie znajduję się to miejsce. Kiedyś z rodzicami spędzałam tam prawie każdy dzień wakacji. Odpaliłam auto i ruszyłam z parkingu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jak zielonooki mi się przygląda. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odwróciłam głowę i pojechałam do domu.
Weszłam do domu, taty jeszcze nie było. Nie byłam głodna więc skierowałam się w stronę mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam laptopa. Postanowiłam puścić sobie jakiś film tym razem wybrałam "Gwiazd naszych wina". Zalana łzami i toną chusteczek spojrzałam na zegarek który wskazywał 17:34 musiałam zacząć się szykować jeśli mam zdążyć. Otworzyłam szafę i stanowczo muszę wybrać się na zakupy. Minęło 10 minut, a ja dalej nie wiedziałam w co mam się ubrać. W końcu postawiłam na czarne, obcisłe jeansy z wysokim stanem i biały crop top. Zgarnęłam rzeczy i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam lekko włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone, przebrałam się i postawiłam na nieco ostrzejszy makijaż. Nigdy jakoś specjalnie nie malowałam się bardziej oprócz maźnięcia tuszem rzęs. Zrobiłam kreski eyelinerem, rzęsy przejechałam mocniej tuszem, a na usta nałożyłam błyszczyk. Przejrzałam się dokładnie w lustrze i ta wersja Lucy nie przypominała w niczym tej codziennej. Zegarek wskazywał 18:40, spryskałam się perfumami i zabierając z biurka telefon i klucze zeszłam na dół. Zostawiłam tacie karteczkę, że wychodzę do Hanny i żeby się nie martwił. Nie chciałam go okłamywać ale wiem, że nie zgodziłby się na imprezę. Nałożyłam czarne vansy, a na ramiona zarzuciłam czarną skórzaną kurtkę. Zakluczyłam drzwi i skierowałam się w stronę samochodu. Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wokół kręciło się sporo ludzi, a z głębi plaży dobiegała głośna muzyka. Teraz nie ma odwrotu. Zamknęłam drzwi i kluczyki schowałam do kieszeni. " Nie potrzebujemy sztywniary na imprezie" przypomniały mi się słowa Harrego, nie jestem nią i mam zamiar udowodnić mu, że też potrafię się bawić. Uśmiechnęłam się pod nosem i pewnym krokiem ruszyłam w stronę palącego się ogniska.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć kochani :) Jest drugi rozdział po dość długiej przerwie ale teraz już wszystko wróciło do normy. Dlaczego nie było rozdziałów? Miałam dość poważny problem z oczami i każdy kontakt ze światłem był nie do zniesienia bardzo was za to przepraszam.
Mamy 24 grudnia i święta :) Chciałabym wam życzyć wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, radości i szczęścia. Żeby każde nawet najmniejsze marzenie się spełniło i dużo wymarzonych prezentów pod choinką.
W rozdziale nie ma za dużo akcji póki co wszystko musi się rozkręcić ale w następnym będzie nieco więcej Harrego i Lucy. Merry Christmas xx