Szablon przygotowany przez Scar

23 paź 2015

Rozdział 1 |Początek

Obudził mnie irytujący dźwięk wydobywający się z mojej starej noki, co jak co ale kochałam ten telefon. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki zgarniając wcześniej uszykowane ciuchy. Przemyłam twarz i umyłam zęby. Ubrałam moje ulubione stare jeansy i zwykły biały sweter. Włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone. Przejechałam czarnym tuszem po rzęsach, a usta zwilżyłam truskawkowym balsamem. Wyszłam z łazienki i chwytając torbę zbiegłam na dół gdzie od razu w moje nozdrza uderzył piękny zapach jajek i bekonu.

-Dzień dobry kochanie - Tata posłał mi swój promienny uśmiech, w którym dało się wyczuć nutkę smutku.

-Cześć tato - Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam na krześle. Śniadanie minęło nam w ciszy , tak jak mieliśmy w zwyczaju. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 7:50. Wstałam i odłożyłam brudne naczynia do zlewu. Pożegnałam się z tatą szybkim całusem w policzek, ubrałam zniszczone już białe conversy i czarną bluzę.

-Uważaj na siebie, Lucy. Kocham Cię - Chwyciłam drugie śniadanie, które podał mi rodzic i rzuciłam krótkie "ja ciebie też" po czym udałam się do mojego czerwonego garbuska.

Pod szkołą byłam kilka minut po 8, świetnie Pani Turner znowu będzie robić wyrzuty. Biegiem udałam się do klasy matematycznej gdzie miałam pierwszą lekcje. Weszłam do klasy i ściągając kaptur podeszłam do biurka nauczycielki, która spojrzała się na mnie surowym wzrokiem. No to mam przejebane.

-Witam Pani Johnson, kolejne spóźnienie w tym tygodniu wiesz dobrze, że nie toleruje takiego zachowania.

-Wiem, przepraszam to się już więcej nie powtórzy. - Słyszałam śmiechy kilku osób w klasie.

-Cisza proszę! Dobrze ale żeby mi to było ostatni raz Johnson, następnym razem nie puszcza ci tego tak łatwo. - Skinęłam głową i wolnym krokiem udałam się do mojej ławki pod oknem na końcu sali.

W końcu zabrzmiał dzwonek na lunch. Wpakowałam książki do torby i szybko opuściłam klasę. Udałam się na stołówkę i usiadłam przy stoliku gdzie znajdowali się już moi przyjaciele. Luke z Mattem śmiali się i wygłupiali, a Hannah z Judy łapczywie o czymś dyskutowały. Uwielbiałam tych wariatów, poznaliśmy się w pierwszej klasie liceum i przyjaźnimy się do teraz. Niestety w tym roku czekają nas egzaminy i dorosłe życie.

Usiadłam witając się z każdym szybkim całusem i zajęłam miejsce między Mattem, a Judy. Nie miałam ochoty jeść swojego śniadania więc dałam je Luke'owi, który chłonie wszystko co można zjeść.

-Nasza księżniczka coś nie w humorze, wujek Luke chętnie temu zaradzi. - Chłopak o blond włosach postawionych do góry, błękitnych oczach i czarnym kolczyku z wardze objął mnie ramieniem i zaczął łaskotać. Niekontrolowany śmiech uciekł z moich ust przez co staliśmy się zainteresowaniem prawie całej stołówki.

-Lukei przestań, proszę, cała szkołą się na nas patrzy. - Kiedy w końcu uwolniłam się z jego rąk mogłam unormować oddech.

-O czym rozmawiacie? - Dziewczyny zwróciły się w moją stronę. Hannah ma kręcone blond włosy i jasne oczy, jest bardzo ładna i większość chłopców za nią lata. Jest osobą zabawną i wesołą, z pewnością należy do tej imprezowej grupy dziewczyn. Natomiast Judy zalicza się bardziej do tych spokojniejszych, ma czarne włosy, duże ciemne oczy i nie rozstaję się z książkami.

-Nie słyszałaś? - Spojrzałam się na nich zdezorientowana i w tym momencie drzwi do stołówki otworzyły się. Cała sala zamilkła, wzrok wszystkich skierowany był na grupkę osób która zajęła miejsce przy oknie. Moje spojrzenie spoczęło na jednym z nich. Burza ciemnych loków i przenikliwie zielone oczy skrzyżowały się z moimi czekoladowymi tęczówkami. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech. Szybko spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się srebrną bransoletką która spoczywała na lewym nadgarstku. Kim oni są i co robią w tej szkole?

Chciałam jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. Założyłam torbę na ramię i pożegnałam się z przyjaciółmi mówiąc, że muszę skorzystać z toalety. Czułam jego wzrok na sobie, gdy pośpiesznie skierowałam się w stronę wyjścia. Odetchnęłam z ulgą do dzwonka zostało mi jakieś 10 minut, skierowałam się pod klasę języka angielskiego, zawsze lubiłam ten przedmiot i nie miałam z nim problemu.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Skierowałam się na moje stałe miejsce i słuchałam jak pan Smith tłumaczy jakiś wiersz. Nagle rozległo się pukanie do drzwi i kolejny błąd, moje oczy zetknęły się z tymi cholernymi zielonymi tęczówkami. Jest to z pewnością jeden z najgorszych dni w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonogram